Zamordyzm nasz powszedni

Uczestniczę od początku tygodnia w protestach organizowanych przez wrocławski KOD przeciwko zmianom w sądownictwie. Napawa mnie nadzieją, że pod Pręgierz dzień w dzień przychodzi coraz więcej ludzi. Coraz większej liczbie osób zaczyna przeszkadzać to, w jaki sposób PiS rządzi krajem, coraz więcej z nas widzi, że jest to prosta droga do autorytarnych rządów na styl węgierski, turecki czy, pomijając pośredników, po prostu rosyjski. Ale potem spoglądam na najnowszy sondaż i widzę, że na partię rządzącą dalej chce głosować największa grupa Polek i Polaków. I nie rozumiem…. Sam nie pałam miłością do tzw. elit III RP i widzę w nich winnych obecnej sytuacji, ale sytuacja jest już podbramkowa. W państwie, które szykuje nam PiS, nikt, bez względu na to, czy głosował na nich czy nie, czy ich popiera czy nie, nie będzie bezpieczny. Pisowski walec przejedzie przez wszystkich.

Trochę mi się rozjaśniło kiedy natknąłem się na tego twitta  

twitt.PNG

I stają mi w głowie dwa pytania: czy ludzie są już tak przyzwyczajeni do codziennego zamordyzmu w miejscach pracy, że tak według nich powinna wyglądać metoda rządzenia państwem? Czy ludzie mają już tak dosyć tzw. „elit” rządzących nimi na co dzień w pracy, że z radością Jakuba Szeli patrzą, jak PiS się z nimi „rozprawia”?

Na pewno nie da się nie docenić faktu, że Polki i Polacy mają dosyć obecnej sytuacji, w której są sprekaryzowani_ne, nisko opłacani_ne, mobbingowani_ne czy najzwyczajniej w świecie molestowani_ne. Kiedy przedsiębiorca robi ci łaskę, wypłacając należne wynagrodzenie, kiedy tak naprawdę nie masz pewności, czy w ogóle je dostaniesz, to co możesz zrobić? Głosujesz na ludzi, którzy obiecują ci, że się z nimi rozprawią, a potem jeszcze aparatem propagandy pokazują, że to robią. Czy w tym momencie „dowalenie” elitom jest ważniejsze niż nasze własne być albo nie być? Bo jaka nas czeka przyszłość z PiSem u wiecznych rzadów, poza Unia Europejską – ale za to pod wpływami Rosji?

Na wtorkowej demonstracji słyszałem o motłochu, który sprzedał Polskę za 500zł. Pokazuje to, jak bardzo liberałowie nie rozumieją ludowego gniewu, który narastał przez ostatnie 20 lat, by wybuchnąć nam w twarz rządami PiSu. Ludzie zrozumieli, że nie muszą się godzić na wieczne upokorzenia i wmawiania im, że sami są winni swojej sytuacji. Szkoda, że dają temu wyraz niszcząc przy okazji coś dobrego, co udało nam się zbudować. Konstytucji nie trzeba zmieniać: wystarczy zacząć ją naprawdę stosować (art.2. i art.20.). Sądów nie należy niszczyć: wystarczy je zreformować. Z UE nie trzeba wychodzić – trzeba ją naprawić.

Z kolei na czwartkowej demonstracji już obyło się bez podobnych tekstów. Może jednak liberałowie są w stanie zrozumieć, że bez ludzi, którzy korzystają z 500+, nie będzie w tym kraju postępu, że zostawiając część obywateli za burtą sami sobie pisowskie rządy szykujemy. I nie pomogą wielotysięczne protesty w Warszawie, jeżeli nie będzie choć kilkuset osobowych w stolicach powiatów. A tak długo jak liberałowie będą mówili wykluczającym językiem, tak długo to się nie stanie.

Piłka jest po stronie liberalnej opozycji. Razem już tutaj nikogo więcej nie zmobilizuje, możemy co najwyżej podbijać przekaz. Czy liberałowie będą w stanie przyznać się do błędów i zamiast (jak na wtorkowej demonstracji) mówić sędziom „jesteście kastą i tak ma być” powie ktoś w końcu, że III RP nie była wolna od wypaczeń? Czy liberałowie są zdolni do autorefleksji? Bo bez niej nie uszczkniemy ani procenta z pisowskich 38%.

Dodaj komentarz